czwartek, 29 stycznia 2015

Wstęp

*To ma być chyba coś w stylu prologu, ale pewna nie jestem*

  Wataha położona jest na Słonecznym Wzgórzu. Zdała od ludzi. Teren watahy otoczony jest gęstym lasem który przez cały rok wygląda jakby panowała w nim słoneczna jesień. Liście są lekko żółte, aczkolwiek nie spadają z drzew. W tych okolicach nie poznano zimy, panuje tu wieczna jesień mająca w sobie końcówkę lata. To taki nasz wrzesień lub październik, ale trwa wiecznie. Cały rok, od około stu lat. Noce są jest cudnie oświetlane przez jasny księżyc, niebo nocą cudnnie obsypane gwiazdami różnej wielkości, jasności. We wnątrzu lasu znajduje się polana. Jest dość spora, można ją porównać do drobnej wsi. Niemal na środku jest skała, wygląda jakby była wygładzona przez morskie fale. Lśni w porannym słońcu lekkim blaskiem. Wbiegła na nią ciemna wadera ze skrzydłami jak u nietoperza. Rozejrzała się po terenie. Jej czerwone oczy ze zwężona jak u kota źrenicą bacznie obserwowały teren. Wadera usiadła i wpatrywała się w jeden punkt. Lekko drgający krzak. Wilczyca postawiła uszy i jakby czekała. Nie musiała czekać długo. Z krzaków wyskoczył młody basior o ciemnej sierści. Podszedł powoli do wadery która obserwowała każdy jego ruch. Basior usiadł przed skałką na której siedziała wadera. Lekko się jej skłonił.
 - Teren czysty? - Zapytała spokojnie wadera, nie patrząc już na basiora.
 - Jak zwykle, tak Ankaro - odezwał się cicho.
 - Dobrze, możesz juz iść - wadera wstała i poszła spokojnym krokiem w stronę jamy na wzniesieniu terenu.
 - Ankaro... - odezwał się jeszcze niepewnie.
 - Słucham - przystanęła. - Chcesz mi coś powiedzieć?
 - Twoja córka... Clarissa... wczoraj uciekła - basior położył uszy po sobie. - Razem z Matt'em... - dodał po chwili wachania.
 - Wiem, dziękuję, że mi to mówisz Danielu, nikt inny by się nie odważył - wadera ruszyła nieśpiesznie kierując się we wcześniej wspomniane miejsce.
 Basior siedział jeszcze nieco zdezorientowany i patrzył na odchodzącą waderę. Westchnął po czym skierował się w las. Polana na nowo została pusta.

Witam

Jestem Assembalge. Jak pewnie widać blog raczej kojarzyć się niektórym może z tymi watahami do których się dołącza i pisze opowiadania wraz z innymi jej członkami. Mam takową... niestety się wali a raczej w praktyce nie istnieje... szkoda, miałam ją ze dwa lata cóż, bywa. W każdym razie zapraszam do czytania opowiadań z Watahy Słonecznego Wilka, nazwa ta, to nazwa mojej watahy. Oke, opowiadania będą pisane z perspektywy osoby pobocznej, nie występującej w opowiadaniach. Ma to być niby narrator trzecioosobowy ale nie będzie jak wspomniany, wszechwiedzący. Aby było ciut ciekawiej czy coś. No to bez dalszego paplania zapraszam (sorry bo pewnie ostro zanudziłam)